No i tak z tego zimna się trzęsąc, wracam z sentymentem do ostatniego weekendu. Piękne słoneczne i ciepłe dwa dni - w sobotę impreza, a w niedzielę - inauguracyjna wycieczka rowerowa deptakiem wzdłuż oceanu.
Pojechaliśmy od nas w stronę Portu Adelaide - zawróciliśmy w dzielnicy Semaphore, koło starego uroczego molo, mijając po drodze całkiem wielu plażowiczów oraz, nawet, amatorów kąpieli.
Od Zdjęcia Bloggera2 |
Od Zdjęcia Bloggera2 |
Adelaide mrugnęła do nas po raz pierwszy łobuzersko: zapowiadając uroki sezonu, a my uwierzyliśmy, że to już tuż tuż...
Miło było pomarzyć, poniedziałek ściągnął nas na ziemię...
W kwestii innych postępów i zmian: Najlepszy ze Studentów zaliczył pozytywnie pierwszy semestr w szkole i awansował na kolejny poziom, a ja usłyszałam, że moje tymczasowe zastępstwo za koleżankę na urlopie zmienia się niniejszym w kontrakt do końca roku ;-))
Lokalne doświadczenie, przybywaj, czekam przy biurku ;-))
Uffff, chwilowo nie trzeba wysyłać aplikacji o pracę i trzymać fasonu przy odczytywaniu odpowiedzi odmownych...
Popiołek coraz swobodniej się czuje w nowym domu, je już całkiem normalnie, mruczy prawie bez przerwy i... smutno Mu bardzo, kiedy wychodzimy do pracy - namawia nas wtedy na zabawę: zostańcie, będzie fajnie, obiecuję, a nam tak ciężko odmawiać...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz