25 grudnia 2008

Co tym razem powoduje przerwy w blogu?

Dla ubawienia mych Szanownych Czytelników postanowiłam zdradzić pewien sekret. Mam nadzieję, że sekret nie zaszkodzi mojej reputacji, a historyja jest zabawna i jako taką ją tu wpisuję ;-)

Otóż, lata świetlne za innymi i ja w końcu odkryłam Traviana. (Tu przerwa na to, aby się każdy otrząsnął ze zdumienia, przetarł oczy ze zdumienia i roześmiał serdecznie). Odwiedziłam kilka (!) serwerów i założyłam osady. I przepadłam! Buduję, uciekam, gonię, kradnę na potęgę i trzymam kciuki za każdym razem, kiedy wysyłam gdzieś moich wojaków, aby cel ataku okazał się osadą tyleż bogatą w zasoby, co pozbawioną wojska jej broniącego ;-)
Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że sama wysyłam wojsko na grabieże po to, aby nie musieli walczyć w obronie i na przykład ginąć, a zasoby chowam w kryjówkach tylko jak śpię, bo jak nie śpię, to inwestuję w rozwój osady. I jeśli tylko ktoś mi da szansę, to wolę z nim handlować, niż go łupić ;-)
Mam oczywiście rozległe i ambitne plany i bardzo mnie cieszy, że strategiczna gra okazała się naprawdę strategiczna i że granie online jest o tyle bardziej dynamiczne niż mój pradawny prymitywny, acz ukochany Cezar. Cezara (grę) można było wyłączyć i iść spać bez konsekwencji, a poza tym, dzięki studni, można było uniknąć długów i gniewu Cezara (władcy) ;-) Tu - kto śpi, ten ryzykuje (ale szefowej tego nie powiem przecież...), kto nie siedzi przy kompie też ryzykuje (ale Miłemu Memu też tego nie mogę ciągle mówić... ;-)

Zabawa mnie zdecydowanie odmładza: kiedy zagadują mnie inni gracze, mrugam rzęskami i wyznaję, że jestem debiutantką i dopiero się uczę, niektórzy (jak w życiu) oferują wtedy swe cenne rady (zwykle przemycając między wierszami pytanie o to, ile mam lat ;-); inni dają do zrozumienia, że dzielą nas lata świetlne (wiedzy i doświadczenia) i nie chce im się ze mną gadać; jeszcze inni rzucają hasło: damy radę i uśmiechają się na zachętę.
Bo to gra, mimo ogromnych emocji, jakie budzi ;-)

Kiedy pierwszy raz mnie napadli i okradli (bo, głupia, poszłam spać, a przegapiłam, że skończył mi się okres ochronny ;-), prawie się rozpłakałam ze złości; kiedy wysłałam moich wojaków po raz pierwszy na grabież, to mi się serce tłukło w oczekiwaniu na to, co ich tam biedusiów spotka; kiedy część moich wojaków zostało wziętych do niewoli, posłałam odsiecz i ich odbiłam zadając wrogowi spore straty - teatr emocji na całego, a ja reaguję prawidłowo, czyli... jak nastolatka ;-)

Miły Mój na zmianę się śmieje i kiwa głową, ale cierpliwie słucha wieści z osad. Ja czuję z wielką intensywnością różnicę między wolnymi serwerami a szybkim, staram się każde baty zebrać najwyżej raz (z różnym skutkiem ;-) i mam radochę, że oto poznałam w życiu coś nowego i że gdyby Junior był już teraz, to i o tym moglibyśmy z czasem pogadać ;-)
Do czasów Juniora technologia pogalopuje pewnie daleko w przód, ale jakiś podkład i tak będę miała ;-) - i w ten oto sposób też pracuję na to, aby być kiedyś fajną mamą ;-)

1 komentarz :

Yokolec pisze...

no nie !!!
nie pisze, nie dzwoni, nie kocha mnie w realu bo wirtualnie atakuje !!! Boże do czego ten świat zdąża ??? Chroń Ją proszę przed napadami gier on line !!!!!!