31 stycznia 2014

Witaj, Zielony Koniku, albo: Kong Hii Fatt Choy

Według chińskiego systemu lat księżycowych, skończył się rok Wodnego Węża, który "... najbardziej ze wszystkich ludzi kocha niepoprawnych marzycieli i to właśnie im pomaga najlepiej, jak potrafi..."
i zaczyna się rok Drewnianego (Zielonego) Konia.

Według zasad chińskiej astrologii, będzie to rok zmiennego szczęścia, rządzony przez żywioł ognia i drzewa. Ważny dla przemysłu lotniczego, wiertniczego (ropa i gaz) oraz... dla restauratorów; obfitujący niestety także w konflikty, zmiany na giełdzie oraz klęski żywiołowe.  Wbrew pozorom, osoby urodzone w Roku Konia wcale nie będą w nadchodzącym czasie 'pod opieką' swojego znaku, wręcz przeciwnie, specjaliści radzą, aby przypaść do ziemi i przeczekać, nie szaleć z nowymi pomysłami, minimalizować podejmowane decyzje, ryzyko i wyzwania...   
Na szczęście nasze znaki dają nieco więcej nadziei ;-), ale i tak trzeba będzie poczytać więcej, żeby, wzorem Polyanny wynaleźć po takim wstępie listę pozytywów na nadchodzące miesiące...

Na razie, biorąc przykład z azjatyckich znajomych, otworzyliśmy drzwi nowym możliwościom stosując odwieczne prawidła: posprzątaj wokół siebie; wpuść słońce i świeże powietrze; wyrzuć co zepsute; co niepotrzebne - oferuj potrzebującym; a nade wszystko: powitaj nowy rok w gronie przyjaciół; w dobrym humorze usiądź przy stole, na którym każdy położy jakieś dobre danie - cieszcie się dobrym towarzystwem i zdrowym jedzeniem, dzielcie radość, tak jak dzieli się wspólne posiłki.

Słów parę jeszcze o Wodnym Wężu: rok temu, po lekturze kilku materiałów, zadedykowaliśmy rok 2013 'planowaniu'.  Na zakończenie mogę powiedzieć tak: niezależnie od tego, ile mocy ma w sobie chińska astrologia, planowanie jako takie bardzo się przydaje :-)
Wodny Wąż rzeczywiście zdawał się sprzyjać niepoprawnym marzycielom: na dziś nie tylko jesteśmy obywatelami nowej ojczyzny, ale i szczęśliwymi właścicielami uroczego domku w sielankowej okolicy. Pan Dyrektor ma się dobrze, a ja zaliczyłam pierwszy semestr studiów.

Z drugiej strony: nasza lista zawiera(ła) również kilka podpunktów, których nie udało się zrealizować. I tu wniosek jest następujący: o ile planowanie przydaje się bardzo, o tyle równie ważna jest umiejętność pogodzenia się z faktem, że nie na wszystko (niestety) mamy wpływ.
I kolejny wniosek: planowanie jest sztuką. Pod warunkiem, że uwzględnia i zawiera w tworzonym planie: 1) spojrzenie panoramiczne (literatura w temacie mówi o: big picture albo helicpter view) oraz 2) elastyczność czyli/a także plany awaryjne.

Przykład? Proszę bardzo: szukając domu określiliśmy sobie listę oczekiwań i pogrupowaliśmy na bezwzględne (np. pułap cenowy) i względne (np. dzielnica).  O ile cenowo zmieściliśmy się w założonym (przez siebie i doradcę z banku) limicie, o tyle... nie mieszkamy w 'namierzanej' dzielnicy Grange...

Wniosek końcowy niniejszego postu? Ehhhhhh, coodny jest ten nasz domek, coodny ;-)

29 stycznia 2014

Ogławianie

Stoję otoczona zielonością.
W ręku mam sekator.  Biorę w palce główkę po główce i obcinam.  Precyzyjnie, nad węzłem.  Systematycznie, jedną po drugiej, czasem po dwie naraz.
To, co odcięłam ląduje w misce na murku.

- Co robisz? - pyta Najmilszy
- Ogławiam - odpowiadam spokojnie
- Umiesz?
- Porozmawiałam z tymi, co wiedzą, poczytałam i praktykuję.

Ciach, ciach, kolejne główki lądują w misce.

*************
- ??????
- Że opis mało wegetariański?

Eeeee tam. Ogławiam RÓŻE.

Jako Właścicielka-Domu-z-Krzewami-Różanymi opanowuję nową dziedzinę wiedzy :-)  
Ci-co-wiedzą podpowiedzieli, że przekwitłe kwiaty należy obcinać niekoniecznie dlatego, że brzydko wyglądają - raczej po to, by pobudzić od nowa kwitnienie, by w miejsce przekwitniętych pojawiły się nowe pąki.

Wstyd i żal byłoby zmarnować nasze Kwitnące Wonne Piękności.

*************

Po kilku dniach rzeczywiście widać kolejne pokolenie kwiatów - rosną i rozwijają się kolejne róże.
Puchnę z dumy.
W nocy, przez uchylone okno do sypialni napływa cudny zapach.  
Wyczuwam w nim mój współudział ;-)



13 stycznia 2014

Okoliczne wina...

Najczęściej jeździmy do Doliny Barossa, ale do wyboru mamy w podobnej lub nieco większej odległości następujące 'zagłębia winnic':
    • Adelaide Hills - Chardonnay, Pinot Noir i najjaśniejsze Sauvignon Blanc,
    • Barossa Valley (której częścią jest Eden Valley) - Shiraz, Cabernet Sauvignon, Grenache, Mouvedre, ale również: Riesling, Semillon, Chardonney, stąd też pochodzi Barossa Rose oraz cenione Muskaty,
    • Clare Valley - Riesling, Shiraz, Semillon,
    • Murray River - Chardonnay, Shiraz, Merlot,
    • Fleurieu Penninsula (której częścią jest McLaren Vale - Sauvignon Blanc, Chardonnay, Shiraz, Grenache) - Shiraz, Merlot, Chardonnay, Sauvignon Blanc, 
    • Limestone Coast (którego częścią jest Coonawarra - Shiraz, Merlot) - Cabernet Sauvignon, Shiraz, Merlot,
    • Kangaroo Island - Sauvignon Blanc, Cabernet Sauvignon, Shiraz,
    • Eyre Penninsula - Shiraz, Merlot, Cabernet Sauvignon, ale też Riesling, Sauvignon Blanc, Chardonnay, Semillon,
    • Yorke Penninsula - Shiraz, Cabernet Sauvignon, Chardonnay, Viognier, 
    • Flinders Ranges - jeden z najmłodszych regionów uprawy winorośli w Australii - Shiraz, Cabernet Sauvignon, Merlot, Riesling.
Odmiany wymienione powyżej to winorośl, która zdobyła największe uznanie i tytuły dla lokalnych marek na danym terenie. Wymienionych odmian w poszczególnych rejonach rośnie najwięcej, ale generalnie wiele z nich uprawia się w większości winnic w Południowej Australii.

Ich aromat zależy ponoć od mikroklimatu w danym rejonie, od położenia stoku (nasłonecznienie i wilgotność), od gleby i wód gruntowych, a także - od pogody w danym sezonie i od tego, na ile uda się zwalczyć wirusy atakujące winorośl (np. sezon 2010 był pod tym względem okropny - było chłodniej niż zwykle i częściej padały deszcze, a według lokalnych przepisów prawnych między opryskami musi być trzy miesiące przerwy, więc winiarze pryskali i trzymali kciuki, żeby deszcz nie spadł zbyt szybko po oprysku i żeby nie zmył środków ochrony zanim zaczną działać... - było różnie...).

Interesujące jest to, że winiarze nie tylko kultywują tradycję i produkują tradycyjne wina, ale tworzą też nowe mieszanki.
Jedną z australijskich ciekawostek jest np. mieszanie winogron danej odmiany uprawianej na różnych terenach w jednej recepturze.

W Dolinie Barossy rośnie też jeden z najstarszych na świecie Shirazów, którego owoce wciąż używane są do produkcji wina.