9 sierpnia 2015

Trzymiesięczniak

Dziewiątego sierpnia, synu - powiedziała mama, poprawiając się na krześle przy stole - skończyłeś trzy miesiące. To była ładna i ciepła, zimowa niedziela. Niebo było zachmurzone, a w powietrzu czuć było nadciągający deszcz (jak to w zimie ;-) ).

Rano obudziłeś się w już całkiem dobrej formie - ewidentnie odespałeś już swoją pierwszą Przyprawę ;-) , i zjadłeś zwykłą porcję mleka z butelki. Potem czytaliśmy razem książeczki (także tę najnowszą, mięciutką materiałową, od cioci Aldony) i bawiłeś się w gondolce koło przewijaka - przyłapałam Cię nawet, jak złapałeś kurczaka za nogi i z radością nim potrząsałeś wymieniając ze mną swoje zaraźliwe uśmiechy. Później, kiedy jadłeś kolejny posiłek, Popiołek jak zwykle przyszedł i siedział na kolanach mamy tuż koło Ciebie, a mama strofowała go, kiedy jak zwykle nie uważał i chciał stawać na Tobie, kiedy wiercił się i zmieniał pozycję.



W ciągu dnia przyszedł SMS od wujka Paula, z zapytaniem, czy ktoś z nas chciałby dołączyć do grupy, która wieczorem wybiera się do kina, obejrzeć Amy.

Powiedziałam do taty:
- Jasne, chodźmy.
Na co tata:
- Jak chcesz, to idź, a ja z Juniorem poczekamy gdzieś koło kina.
Zapytałam, kręcąc głową:
- Ale dlaczego? Chodźmy wszyscy.

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy :-) 
Wyszliśmy z domu co prawda trochę później, niż by należało, bo po zjedzeniu zwyczajowej butli, zażyczyłeś sobie kolejnej porcji jedzenia - hmmmm, tata podgrzał i... karmiliśmy się w samochodzie, w drodze do kina.
Później już szybko szybko - tata nas wysadził i pojechał zaparkować samochód nieco dalej, bo jak to zwykle w centrum, krucho było z miejscami, a my weszliśmy do środka. 
Siedzieliśmy w rzędzie D: mama na 'dwójce', tata na 'jedynce, a Ty najpierw leżałeś i bawiłeś się z tatą w plucie smoczkiem w wózku obok, a od mniej więcej połowy filmu - siedziałeś u mamy na kolanach wpatrzony w ekran, dopóki nie zamknęły Ci się oczy.
Zakładam, synu - mama znów poprawiła się na krześle - że najbardziej podobała Ci się muzyka. Co do samego filmu, prawdę mówiąc, najsmutniejsze, czyli końcówkę, przespałeś. Ale to chyba nawet lepiej... Masz jeszcze czas na zgłębianie smutków świata tego, kochany.

Wstając po seansie powiedziałam głośno, trzymając Cię dumnie w objęciach, że jestem z Ciebie bardzo dumna :-) Ciocie i wujkowie nie mogli wyjść z podziwu, jakim jesteś kochanym chłopcem :-) , a tata uśmiechał się znacząco 'jakgdybynigdynic' ;-)
Po kinie poszliśmy razem na kolację (były ciocie: Shellie, Lidia i Ania oraz wujkowie: Paul, Glen i Krzysiek) . To znaczy, dorośli jedli i pili wino, a Ty leżałeś sobie w wózku, na pograniczu spania i nie spania. Zadowolony, bo kiedy tata zabrał Cię na zmianę pieluchy, zdjął po raz ostatni 'noworodkową' i założył Ci 'doroślejszą' - 'niemowlakową' - w końcu trzy miesiące to już poważny wiek!

Wracając do domu, zabraliśmy Lidię i Glena - zwyczajową rozmowę urozmaicały ;-) komplementy wygłaszane pod Twoim adresem, nawet, kiedy niedaleko ich domu przypomniałeś nam, że nadchodzi czas Twojego posiłku ;-)
W Przyczółku jadłeś swoje, natychmiast po przyjeździe podgrzane mleko, za oknem padał deszcz i wiał zimowy wiatr, a przez telefon Babcia mówiła nam o tym, że już za Tobą tęskni i o tym, jak to razem z Dziadkiem, na rodzinnym obiedzie oglądają zdjęcia z Przyprawy i opowiadają, jak minął im pobyt nad morzem tego lata ;-)

Miałeś dziś na sobie ubranko w szczęśliwe pingwiny (pajac, który wybrał dla Ciebie Louis od cioci Wendy) - coś mi się wydaje, że to ostatnia, albo prawie ostatnia okazja, kiedy miałeś je na sobie - wyraźnie urosłeś i to ubranko jest już na Ciebie bardzo, bardzo dopasowane ;-)
Na wierzch założyłam Ci biały dresik z niebieskimi ściągaczami - ten jeszcze powinien pasować przez jakiś czas, mój Duży Chłopczyku :-* - powiedziała mama zaglądając do wózka i głaskając gładką buzię śpiącego już dziecka.