Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Thermomix. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Thermomix. Pokaż wszystkie posty

27 kwietnia 2014

Domowa pasta warzywna

Króluje w naszej domowej kuchni, odkąd pojawił się u nas Thermomix.

W nowej ojczyźnie nową porcję przygotowuję, kiedy poprzednia 'dobiega już końca w słoiku', żeby nie tracić ciągłości ;-)  Zwykle produkuję około dwóch litrów przecieru i z reguły połową się z kimś dzielę.
Chodzi o to, żeby do każdego słoika trafiło po pół objętości każdej z dwóch produkcji, bo każda produkcja, mimo że oparta na tym samym przepisie, jest w jakimś stopniu modyfikacją 'bazy' ;-)


Duża zawartość soli w przecierze (plus fakt, że do słoika wlewam wrzącą miksturę po czym - do czasu wystygnięcia - obracam słoik dnem do góry) powoduje, że bezpiecznie trwa on w lodówce; z reguły do chwili, kiedy słoik pokaże dno (średnio około trzech miesięcy).


Bazowy przepis z książki kucharskiej Thermomixa:

200 g selera (często, nie mając dostępu do mniej tutaj popularnego selera korzeniowego, używam selera naciowego)
2 marchewki
1 cebula
1 pomidor
1 cukinia
1 ząbek czosnku (hmmm, tu mnie często ponosi... ;-)
1 listek laurowy (hmmm, jak powyżej, dosypuję też ziele angielskie)
kilka listków (hmmm... zgadnijcie, co mam na myśli? ;-) bazylii, szałwii i rozmarynu
pęczek zielonej pietruszki (duuuużyyyyyy)
150 g soli gruboziarnistej
1 łyżka oleju

Wszystkie warzywa, wstępnie pokrojone na średnie kawałki, wrzucam do Thermomixa i szatkuję przez 10 sekund na obrotach 6. 
Dodaję sól i olej, i gotuję przez 20 minut ustawiając temperaturę Varoma i obroty 1. 

Uwaga: przecier jest wrzący i jak się ktoś rozpędza (jak ja) i dodaje dużo zawartości do dzbanka, 
wtedy mieszanina lubi chlapnąć spod luźnej miarki-zatyczki
- nie tylko przy mieszaniu, także przy gotowaniu na wolnych obrotach!!!

Dokładnie mieszam całość, powoli zwiększając obroty do 6, a następnie przecieram ustawiając opcję 'pulverising' przez około 1 minutę, na obrotach 9.

Jeszcze wrzący przecier przelewam do przygotowanych słoików (do połowy wysokości) i... nastawiam drugą porcję.
Na koniec mieszam w każdym słoiku obydwie porcje, zakręcam, obracam do góry dnem i pozwalam zawartości wystygnąć.
To co zostaje w domu, po wystygnięciu chowam do lodówki.

Dodaję, jak kostkę rosołową, do zup, sosów, dipów (uwaga! barrrrdzo słone!), sosów, którymi polewam sałatki itp.

10 października 2011

TM 31

Dawno dawno temu, u początków Chudzielce Story, zakupiliśmy do domu kuchennego pomocnika - Thermomix TM 21.
Od samego początku był niezawodny i służył nam dzielnie każdego dnia.
Przyjechał z nami do nowej ojczyzny.

Zaraz po przyjeździe mieliśmy okazję zobaczyć na prezentacji młodszego brata naszego TM. Nowszy model niby nie zrobił na nas wrażenia, ale... braliśmy udział w kolejnych prezentacjach, z których kilka odbyło się również w Chatce i nasz zapał jednak rósł.

I co? I jak zwykle okazało się, że po pierwsze podstawą udanych zakupów w systemie sprzedaży bezpośredniej są fachowe prezentacje przeprowadzone przez profesjonalnych prezenterów, po drugie - że warto mieć domową listę planowanych inwestycji z przydzielonymi priorytetami ;-), po trzecie - że wypadki chodzą po ludziach i po gospodarstwach domowych...

Na razie napiszę tyle: na początku października przyjechał do nas TM 31. Wkrótce potem odbyła się pierwsza prezentacja nowego domownika.

Od Kulinaria

A potem... wszystko wróciło do stanu poprzedniego, czyli TM zabrał się do pomagania nam w kuchni, dokładnie tak, jak wcześniej przez wiele lat robił to jego poprzednik.
W szafce pojawił się pojemnik trzymający temperaturę przechowywanych w nim potraw, a na półce - nowe książki kucharskie ;-)

Od Kulinaria

Już się cieszę na kolejne prezentacje: to nie tylko fajne spotkania towarzyskie, ale i smaczne kolacje oraz... bezpłatne lekcje angielskiego ;-)
Kolejka chętnych rośnie, a my czekamy, aż Sharon wróci z wakacji ;-)


25 września 2010

Kolacja poza domem - inaczej...

W ramach uroczystych obchodów trzeciej rocznicy naszego ślubu wzięliśmy udział w warsztatach kulinarnych zorganizowanych przez grupę sprzedawców Thermomixa.

Od 2010/09/23

Gospodarzem wieczoru był szef kuchni Cole Thomas - drobny, niewysoki wulkan energii, pełen entuzjazmu showman, przedstawiciel kuchni molekularnej.

Przystrojeni w fartuchy kuchenne na zmianę patrzyliśmy na prezentacje w wykonaniu gospodarza lub wykonywaliśmy przydzielone nam zadania. Na początek dostaliśmy przystawkę - sakiewki z mozarelli. Nadzienie zostało do nich 'zapakowane' za pomocą... syfonu.


Od 2010/09/23

Szef Thomas kręcił się między grupkami, poprawiał, doradzał, tłumaczył, a czas płynął.


Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Kuchnia molekularna to zabawa konsystencją, kształtem i smakami. Powstały zatem proszki będące kwintesencją smaku, żele, pasty i musy. 

Przerobiliśmy nadając im nowe formy: kasztany, borówki, algi, a nawet - igły sosnowe.

Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Uczestnicy nauczyli się fachowo rozbierać przepiórki (yyyyyy, i dzięki temu mogłam cyknąć sporo zdjęć...).


Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Przebojem wieczoru były przygotowanie lodów kokosowych z użyciem ciekłego azotu, który odpowiednio schłodził przygotowane składniki. 

Jasne, że można lody po prostu zamrozić, ale... ;-)) 

Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Ciekawostką było urządzenie do próżniowego pakowania porcji jedzenia - potem takie ofoliowane porcje wrzuca się na wrzątek - czas przechowywania się wydłuża, proces gotowania się skraca, a dany składnik przygotowany w ten sposób zachowuje wszystkie walory smakowe zapakowanych do paczuszki elementów. 

Taka technika przygotowania potraw nazywa się sous vide.

Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
 

Do Thermomixa trafił ryż, a do Varomy - pakieciki z mięsem przepiórek.

Zwieńczeniem wieczoru była kolacja: przystawka, danie główne i deser. Szef Thomas uzbrojony we wspólnie z nami (lub przy naszym udziale) przygotowane składniki oraz dodatkowy arsenał wydobyty ze stery pudełek ułożył kolejne dania na... płytkach (które Krakowiacy nazywają flizami, a Ślązacy - kaflami ;-)).
Jako wegetarianka załapałam się na wersje modyfikowane ;-))

Przystawka: abalone z dzkim ryżem, żelem z alg (wakame), grzybami i krokietem ziemniaczanym. Jak Wam się podoba krokiet ziemniaczany? ;-) 


Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Danie główne: przepiórki sous vide, z emulsją kasztanową, foie gras (gęsie wątróbki), puree daktylowym i proszkiem z igieł sosnowych 


Od 2010/09/23
Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Deser: lody kokosowe ze słodowanymi borówkami i serem beaufort


Od 2010/09/23
Od 2010/09/23

Od 2010/09/23
 

Inny niż dotąd sposób zjedzenia innej niż dotąd kolacji. 
Twórczo, nowatorsko, z pomysłem i w sympatycznym gronie.
 

Będziemy mieli oko na szefa Thomasa i mamy nadzieję jeszcze się z Nim spotkać i przeżyć więcej kulinarnych wędrówek i przygód.