Według kalendarza mamy jesień.
Według ostatniego weekendu - nadal trwa lato.
Według poprzedniej nocy - jest to całkiem upalne, typowe południowoaustralijskie lato.
Według dzisiejszego przedpołudnia to nie Adelajda, ale Darwin - było duszno i parno, wiał dość silny porywisty ciepły wiatr.
Według wczesnego popołudnia nie powinniśmy zapominać o poprzedniej ojczyźnie - spadł gwałtowny gęsty grad z kulkami lodu imponującej wielkości (piłki golfowe jak nic, może nawet i większe 8-0).
Reszta dnia wskazywała na nadchodzenie jesieni, czyli padał solidny gęsty deszczowy deszcz. A że temperatura oscyluje w okolicach dwudziestu stopni - niemal słychać, jak rośnie trawa.
Jutro w ciągu dnia ma być podobnie jak dziś (około 26 stopni i deszcze), ale na niedzielę zapowiadają powrót słońca na bezchmurnym niebie.
Trzymamy kciuki za piękny słoneczny przyszły tydzień - przyda się :-D
Po przyjściu z pracy odetchnęłam z ulgą - albo u nas gradu nie było, albo ominął cytrusowe generacje owocowe.
Nowy dach znów spisał się na medal :-D
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz