Zdarzyło mi się już raz i drugi wspomnieć o otaczających nas połaciach winnic i o szerokim wyborze win, w które możemy się zaopatrzyć w sklepach, butikach winiarskich lub bezpośrednio u producentów.
Nowe bukiety odkrywamy podczas wyjazdów szlakiem winnic, podczas posiłków, zakupów, drogą prób i błędów oraz w czasie rozmów wszelakich.
Rośnie nasza wiedza, wyrabia się podniebienie i jest to okazja do wielu miłych wspomnień.
Dzisiejszy post nie jest jednak o winie...
Mieszkańcy Adelajdy mają przywilej korzystania z pierwszorzędnych produktów żywnościowych. Sprzyja nam klimat zbliżony do śródziemnomorskiego, otaczające miasto gleby oraz ukształtowanie terenu. Nie bez znaczenia jest też bogata kultura (w tym: kulinarna), na którą złożyła się mnogość różnych narodowości, których członkowie przenieśli się, by żyć tutaj i wpleść w ofertę kulinarną swoje ulubione przepisy, potrawy, składniki i przyprawy.
Produkcja rolna przekłada się na to, co może gościć na naszych stołach - mamy do wyboru fantastyczną rozmaitość świeżych produktów: warzyw, owoców (w tym i owoców morza ;-), nabiału, mięsa oraz przetworów: różnego rodzaju sosów, marynat, past, dżemów; fantastycznych serów i wędlin.
Jakiś czas temu, dzięki inspiracji i podpowiedzi L. (zwanej w ten sposób niezmiennie na potrzeby tego bloga ;-D) rozpoczęłam w Chatce produkcję 'maślanki'. Punktem wyjścia była... cena 250 ml kartoników i... niewystarczająca jak na domowe potrzeby zawartość tychże - cóż to jest, takie marne 250 ml? ;-)
Na początku problemem wydawało mi się wybranie odpowiedniego dla produkcji pojemnika - musiał być odpowiednio duży, żeby 'maślanki' było sporo, żeby dało się napić do syta, zanim wyprodukuje się nowa porcja, ale zarazem nie za duży i nie za ciężki do lodówki...
Tu z pomocą przyszedł nieoceniony Mistrz Projektów, który podsunął rozwiązanie tyleż genialne, co proste i oczywiste ;-)
I tak oto od dłuższego czasu:
- kupujemy trzylitrowe pełne mleko (a najczęściej dwa),
- odkręcamy zakrętkę i ustawiamy na blacie w kuchni,
- dolewamy do pełna nieco 'maślanki' z poprzedniej porcji (jest to około dwóch łyżek),
- przykrywamy czystą ściereczką.
- Niecierpliwie odczekujemy dzień-dwa (w zależności od temperatury, latem mleko 'zalane' rano bywa gotowe już na wieczór, zimą bywa różnie, łącznie z próbami nieudanymi, kiedy mleko się psuje!)
- Gotową 'maślankę' poznajemy po konsystencji i smaku - zakręcamy, mieszamy obracając butelkę góra-dół kilka razy i wstawiamy do lodówki.
- 'Maślankę' popijamy solo, w postaci koktajli z ziołami, pomidorami lub owocami, dodajemy zamiast mleka do muffinek, naleśników itp.
- Kiedy poprzednia porcja się kończy - kupujemy nowy zapas mleka i powtarzamy cykl.
Uwaga: zawsze zwracam uwagę, czy na brzegach butelki, na korku lub w jego okolicach nie pojawiła się plamka pleśni - jeśli tak - 'maślankę' natychmiast wylewam, a nową porcję zaczynam dolewając do mleka ok. dwóch łyżek stołowych kupionej w sklepie maślanki (buttermilk).
Drugi domowy napitek powstał stosunkowo niedawno, a raczej - do tej pory pojawiał się sporadycznie.
W zeszłym roku w oczekiwaniu na Hobbitów Najmilszy zakupił dwie megabutle piwa Grolsch nie tylko dla smaku tegoż, ale i ze względu na urok krachli.
Potem raz i drugi pojawiły się na stole wypełnione wodą.
W tym roku wróciłam do nieco zapomnianych butli ;-)
- wrzucam do środka pokrojoną w ósemki cytrynę (lub nie),
- kilka listków mięty: pieprzowej, jabłkowej; lub melisy,
- wypełniam butelkę wodą,
- mieszam odwracając do góry dnem kilka razy, żeby zioła popływały,
- zostawiam na chwilę do naciągnięcia - i już ;-))
Domowa 'lemoniada' lub 'ziołolada' ma subtelny smak, jest naturalna i daje całkowitą pewność, co do swego składu ;-)) Stosunkowo szybko można 'doprodukować' więcej ;-)
Owszem, można ją dosłodzić miodem, albo dolać mocnego wywaru zaparzonej wcześniej wybranej herbaty lub mieszanki ziołowej.
Można wrzucić cząstki pomarańczy lub jabłka (warto pokroić cieniutko, żeby łatwiej je było 'wydłubać' z pustej już butelki) ;-)
Na zdrowie!
1 komentarz :
Do takiej domowej ziololady/lemoniady warto dodac kulki arbuza lub melona. Swietnie sie uzupelnieja z ziolami i sa bardzo delikatne w smaku :)
Prześlij komentarz