Ostatnią niedzielę września okrasiło oglądanie
startu parady starych samochodów - fenomenalna kolekcja zabytków z historii motoryzacji obejmowała samochody osobowe, motocykle oraz samochody-narzędzia pracy, czyli karetki pogotowia, straż pożarną, autobusy, ciężarówki, samochody pomocy drogowej i wojskowe (nawet stare samoloty przeleciały nam kilkakrotnie nad głowami), a smaczku imprezie dodały stroje uczestników parady, którzy w większości wypadków dostosowali swój strój do czasów największej popularności prezentowanego pojazdu.
Porą nieprzyzwoicie wczesną jak na niedzielę zjawiliśmy się na terenie Barratt Reserve, w Adelaide Shores, gdzie od pory jeszcze nieprzyzwoitszej (szósta rano!) gromadzili się uczestnicy parady.
W wydzielonych sektorach pojawiały się samochody, motocykle oraz samochody-narzędzia pracy. Pogrupowane według roku produkcji oraz według marek tworzyły niesamowity do oglądania zbiór. W takim miejscu nie sposób było nie ulec magii - okazało się, że stare samochody interesują każdego.
Podziw oglądających wzbudzały dopieszczone do perfekcji detale, stosowane kiedyś rozwiązania techniczne, elementy drewna lub skóry, błyszczące karoserie, a czasem - wręcz przeciwnie - samochody już były 'na chodzie', a karoseria jeszcze udowadniała, jak bardzo dotkliwie gryzie ząb czasu ;-))
W tle brzmiały standardy jazzowe, w powietrzu unosił się zapach paliwa pomieszany z oparami rozstawionych kuchni, które serwowały chętnym śniadanie. Załogi samochodów uczestniczących w paradzie wpadały w oko, ze względu na barwne i pomysłowe stroje - współgrające z wiekiem i charakterem prezentowanego pojazdu.
Znakiem do wyjazdu samochodów około godziny dziewiątej było przecięcie wstęgi. Potem zobaczyliśmy machnięcie chorągiewką powtórzone wielokrotnie, dla każdego z samochodów z czołówki osobno - kierowcy ściskali dłonie wiekowego Glena Dixa, który stał się już jednym z symboli tej imprezy odbywającej się co dwa lata od roku 1997.
Narażając swój nadgarstek na kontuzję wywijał zamaszyście chorągiewką i wypuszczał kolejne samochody w 72 kilometrową trasę, która kończy się w Birdwood - w tamtejszym
Muzeum Motoryzacji.
Według prowadzącego imprezę mieliśmy okazję zobaczyć najbardziej różnorodną kolekcję pojazdów produkowanych na całym świecie, ponoć żaden inny kraj nie dysponuje tak szeroką gamą prezentujących się na imprezach marek samochodów - produkowanych dekady temu w różnych krajach świata.
Staliśmy wśród tłumu przy linii startu, oglądaliśmy mijające nas zabytki i słuchaliśmy komentarza, który obfitował w nazwy marek, daty produkcji i ciekawostki na temat poszczególnych jednostek mijających właśnie stanowisko komentatora. Warczały silniki, machali jadący, machali do nich widzowie i... prawie dwie godziny minęły nie wiedzieć kiedy.
W trasę ruszyły też inne - poza samochodami osobowymi - zabytkowe pojazdy.
Jest to jedna z imprez, które na trwałe wpisały się w kalendarz imprez Adelaide - wynik działań pasjonatów i miłośników starych pojazdów, element kolorowej mozaiki, jaka tworzy życie w naszej nowej ojczyźnie.