2 stycznia 2012

Nowy Rok

Gdzieś tam na zapleczu bloga powstaje mega-wielki post o naszych wakacjach, z których wróciliśmy wieczorem pierwszego stycznia.
W zeszłym roku po uzyskaniu stałego pobytu przyznaliśmy sobie nagrodę w postaci dwutygodniowych wakacji w czasie świąteczno-noworocznym. Reszta, czyli wybór miejsca została wstępnie zdefiniowana w postaci listy kryteriów i powierzona szefowi projektu, którym zostałam ja :-D Mój grafik w pracy przewiduje płatną przerwę świąteczną (po raz pierwszy w nowej ojczyźnie przyszło mi tego doświadczyć ;-), a Najmilszy poprosił o urlop.

I tak, po solidnym przejrzeniu zaproponowanych w liście wybrzeży (Gold Coast, Sunshine Coast) w celu wynalezienia opcji All Inclusive, 'zboczyłam' na prawy margines, by tam znaleźć ostateczny cel naszej wakacyjnej nagrody, zupełnie gdzie indziej ;-)
Post powstaje: obok sofy góra książek i folderów, galeria to prawie dwa tysiące zdjęć, są też bieżące zapiski z pobytu - słowem: proszę jeszcze o nieco cierpliwości :-D

Rok 2012 w Sydney, jak co roku, uświetnił pokaz ogni sztucznych dając znać Reszcie Świata, że oto już za parę godzin przyjdzie im wznosić toasty i wymieniać życzenia :-D
My w tym samym czasie patrzyliśmy na potężny słup ognia - według tradycji miejsca, w którym byliśmy, na plaży powstał wielki stos, który podpalony o północy spłonął po kilkunastu minutach, na dodatek pokropiony na sam koniec deszczem.

W 2012 Adelajda wkroczyła na fali upałów - po niegodnej świąt pogodzie, temperatury pod koniec grudnia wyskoczyły pod czterdziestkę, teraz stopniowo się ochładza. Ochładza oznacza, że dziś na przykład jest... 34 stopnie. Zobaczymy, jak będzie wieczorem, bo wczoraj, kiedy po całym upalnym dniu poszliśmy się ochłodzić w oceanie czekała na nas niemiła niespodzianka: słońce zniknęło już za chmurami, piasek na górze już zdążył się oziębić (pod spodem był jeszcze wciąż ciepły), a woda była ziiiimna.

Wiał wiatr, do brzegu dopływały całkiem spore i liczne fale, po chwili 'przyzwyczajania się' temperatura wody była już znośna, więc pomoczyliśmy się jakąś godzinkę ;-) W nocy w Chatce hula klima, a nad głowami kręci się nam wiatrak.

W rok 2012 wkroczyliśmy krokiem urlopowym i wypoczętym - mamy nadzieję, że naładowane baterie wystarczą na kolejne dni nowych wyzwań, witanie następnych przygód i stawianie czoła codzienności. Specjalnych noworocznych postanowień nie było, bo wplotłyby się i tak w zaplanowane wcześniej projekty, które już trwają ;-)
Ze skrzynki pocztowej wyjęliśmy nareszcie długo oczekiwaną kartkę od Hobbitów z życzeniami świateczno-noworocznymi i kawałkiem opłatka.
Choinka w tym sezonie ma wolne - z racji wyjazdu na urlop nie ubieraliśmy jej tym razem (choć kolekcja baniek wzbogaciła się o parę sztuk ;-).

W 'ogrodzie' w pergoli zanotowaliśmy niestety straty spowodowane upałami - pożegnaliśmy ogórki i część ziół, waży się los niektórych pomidorów.
Cytrusy kwitną, prezentują małe owocki, trawnik wyraźnie podsuszony, frangipani wciąż nie kwitną.
Koty nasz urlop zniosły dzielnie i doczekały w całości i pełni zdrowia do naszego powrotu.

Kochani Czytelnicy - życzymy Wam w tym Nowym Roku
wiele radości,
zdrowia dla Was i Waszych Bliskich,
niezliczonych powodów do uśmiechu, zadowolenia, dumy.
Aby dane Wam było przeżywać pozytywne emocje,
dzielić je z osobami dla Was ważnymi,
aby Wasze szklanki były do połowy pełne
i to najlepiej szlachetnych napitków :-D

Jeżeli
Chudzielce Story będzie choć niewielką częścią
Waszej Przygody, Waszych pomysłów i Waszych uśmiechów,
będzie to dla nas ogromnym wyróżnieniem :-)

Brak komentarzy :