3 stycznia 2012

Lord Howe Island

Dlaczego Lord Howe Island?
Czy wrócimy?
Kiedy?
Czy tam zamieszkamy?

Lord Howe Island to idealne dla nas miejsce na wakacje.  

Z racji tego, że:

- jest niedużą wyspą,
- wprowadzono tu ograniczenia dotyczące ilości osób poza stałymi mieszkańcami, które w danym czasie mogą przebywać na wyspie (400 turystów), 
- nie wolno tutaj, ot tak, przylecieć, ale trzeba mieć wcześniej potwierdzoną rezerwację pobytu, 
- i miejscowa społeczność nie rozrasta się w sposób niekontrolowany (można tu przyjechać do pracy, ale trzeba mieć wcześniej potwierdzoną pracę i, co nawet ważniejsze, wynajęte miejsce zamieszkania),
- dopiero po dziesięciu latach mieszkania na wyspie nabywa się prawo do kupienia tutaj nieruchomości,
- społeczność wypracowała tu zbiór zasad wspierających naturalne bogactwa wyspy, chroniące tutejszą przyrodę i pomagające zachować ją w jak najlepszym stanie dla potomnych,
- ruch pieszy i rowerowy znacznie przeważa nad samochodowym (samochód ciężko sprowadzić na wyspę, a jak się go już ma to i tak wszędzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 25 km/h),
- jest tu ograniczona ilość ośrodków wypoczynkowych (18, o różnej wielkości, oferujące od 4 do 85 miejsc), restauracji, za to aż jedenaście plaż, trzy góry i wiele szlaków turystycznych,
na wyspie panuje luźna, przyjacielska atmosfera.  Bez stresu, bez pośpiechu, bez telefonów komórkowych.  Tylko wybrani (w domach lub w pracy) mają komputery z połączeniem internetowym, a kable sprytnie pochowano.  Działa tu wielki generator prądu (powstaje nowy, podobno cichszy ;-) i przemyślany sposób utylizacji maksymalnie zminimalizowanej  produkcji śmieci (o dziwo, większość odsyła się na stały ląd).  Drzwi zostawia się otwarte, rowery porzuca się na stojakach, opłacony przez zarząd wyspy pracownik dba o stan i czystość publicznych BBQ.  Mijając się na drodze, ludzie pozdrawiają się nawzajem.  Szybko do pozdrowień dołącza się imiona - większość osób przecież spotyka się raz po raz, prędzej czy później owocuje to rozmową i wzajemnym przedstawieniem się.

Po analizie skutków podjęcia uprawy na wyspie danych gatunków roślin - na jedne pozwolono, z innych zrezygnowano (np. nie uprawia się tu już owoców ze względu na niekorzystny wpływ muszki owocówki na tutejszy ekosystem).  Na wyspę co dwa tygodnie przypływa statek przywożący z lądu towary zamówione do sklepów.  W razie złych warunków pogodowych, albo gdy wyniknie taka potrzeba, towary dostarczane są na wyspę samolotem.

Tłumaczy to i pozwala docenić wybór produktów podczas wizyty w sklepie, dostosowanie harmonogramu do wizyt statku i wynikający z tego element niespodzianki - jakże inaczej robi się zakupy na wyspie w porównaniu z zakupami w pobliskim supermarkecie w Adelajdzie.  Tłumaczy to również... ceny i to zarówno w sklepie (około 10% drożej w porównaniu z Adelajdą), jak i w restauracjach.  Staje się również jasne, jak wielkim wyróżnieniem było zaproszenie nas na domowe świąteczne przyjęcia i jakim punktem honoru dla gospodarzy było... podanie ostryg (przecież restauracje też 'zaklepały' swoje zamówienia z myślą o świątecznych posiłkach ;-).


Wrócimy!  To tylko kwestia czasu.  Podstawowym powodem, że nie przyjedziemy tu na każde kolejne wakacje jest prosty fakt... jeszcze tak mało widzieliśmy w Australii, jeszcze tak wiele do zobaczenia i odkrycia...  
Ale przyjedziemy tu znowu prędzej czy później, i najprawdopodobniej znowu na dwa tygodnie, bo taki czas wydaje nam się optymalny, by odpocząć i skorzystać z możliwości, jakie oferuje wyspa.  To jeszcze bardziej idealna wersja letniska w znajomej okolicy ;-)

Ktoś po przeczytaniu naszego posta z wakacji mógłby powiedzieć, że nie udała nam się pogoda...  To prawda!  Powinna była się udać, ale nie za bardzo tak wyszło tym razem ;-)  
Lato na wyspie jest chłodniejsze niż na stałym lądzie, na pewno chłodniejsze niż w Australii Południowej, ale jest wystarczająco ciepło, bo korzystać z lata i rozrywek wodnych, a nie za ciepło, by nie korzystać z możliwości wypoczynku na lądzie (wędrówki piesze i rowerowe, golf) - przeciętna temperatura w lecie to 20-25 stopni.  
Smutniejszy bywa okres zimowy, kiedy nad wyspę nadciągają deszcze i wiatry, temperatura spada do 12-19 stopni.  Mniej tu wtedy turystów, czas ten lokalni mieszkańcy wykorzystują zatem na naprawy i ulepszenia lub... na wakacje poza wyspą.  Większość sezonowych pracowników również wtedy wyjeżdża - nie ma pracy, maleje możliwość zarobku.  Życie zwalnia jeszcze bardziej, ponoć do granicy zwariowania...

Na wyspie nie zamieszkamy (pomijając to, że trzeba przejść etap weryfikacji przez Komitet LHI), bo:

- umocniły się nasze korzenie w Adelajdzie, 
- nie moglibyśmy przywieźć na wyspę kotów (ze względu na szkody, jakie wyrządzają w ekosystemie koty dostały wilczy bilet...  co ciekawe, psy są obecnie 'na cenzurowanym' i nie wiadomo, jaka ostatecznie zapadnie decyzja w kwestii psów),
- nie ma tu raczej możliwości stałej pracy, a na dziś nie mamy biznesu, którym moglibyśmy zarządzać z wyspy ;-),
- wymieniony już wcześniej argument - jeszcze tak mało widzieliśmy w Australii - podróżowanie z Adelajdy wydaje się łatwiejsze niż z Lord Howe Island ;-)
- jesteśmy jednak chyba mieszczuchami, spragnionymi ludzi, wydarzeń i przestrzeni - mała zamknięta społeczność, znająca swoje wzajemne sekrety, to chyba jednak nie to, co Chudzielce lubią najbardziej...

Brak komentarzy :