27 sierpnia 2009

Odtajemniczanie ogrodu

Wiatr nieco zmienił kierunek, deszcz przestał padać i niebo się przetarło na błękitno. W związku z tym Miły Mój wstał bladym świtem i wyszedł na bój z zapuszczonym ogrodem. Ja obudziłam się sporo później i od razu usłyszałam pracujący sekator.

Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka

Drzewka i krzewy zyskały nowe kształty godne zadbanego ogrodu, a najśmieszniejszym przerywnikiem pracy Najlepszego z Ogrodników była... wizyta Bruce'a, który uporządkował ogród tuż przed tym, jak się wprowadziliśmy i który obiecał podrzucić w najbliższym czasie swoją wizytówkę, na wypadek gdybyśmy się zdecydowali zatrudnić fachowe wsparcie do walki z zaniedbaniami poprzedników. Bruce podobno rzucił fachowym okiem i zapytał, czy ma do czynienia z mężem Agnieszki (hehehehe, w domyśle: czy Miły Mój to aby nie jakaś ogrodnicza konkurencyjna firma, która przejęła jego niedoszłą fuchę ;-). Kiedy Miły potwierdził, Bruce pokiwał głową ze zrozumieniem i podsumował, że pewnie jego pomoc potrzebna już nie będzie... ;-)

Po trzech godzinach ciachania pojemnik na zielone odpadki był pełny, a w rogu tuż przy garażu wypiętrzyła się zielona góra, z którą jutro pojedziemy do punktu oddawania takich zieloności.

Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka

Podsumowaniem dzisiejszych prac ogrodniczych było sikanie środkiem chwastobójczym pasa międzydrzewkowego wzdłuż płotu oraz ścieżki, podjazdu i płytek koło domu. Zabawne, bo z podobnym środkiem przyjechali panowie z gminy i osikali chodniki i krawężniki od strony ulicy. Nie tylko my czekaliśmy na przerwę w deszczu ;-)

Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka

W nagrodę zaproponowałam pyszny lunch (ależ mnie cieszą kolejne skarby rodem z Owocówki, które stopniowo wydobywamy z pudeł ;-), po którym pojechaliśmy pooglądać nasze przyszłe meble ;-) Po starciu z brutalną rzeczywistością (czym się różni cena oglądana na metce od rachunku, który trzeba zapłacić;-) wróciliśmy do domu z... wkładkami do szuflady na sztućce ;-))

Od Kulinaria

Tym razem, w ramach pocieszenia, zaproponowałam obiad, a Miły Mój dokończył przygotowywanie dolnych szafek na wjazd garów. Górne szafki czekają na szmaragdowy komplet, dolne - na gary, która to akcja pozwoli odzyskać blaty kuchenne dla sprzętów kuchennych ;-))

Od Kulinaria
Od Lawendowa Chatka

Po zakończeniu akcji kuchnia będzie można w końcu pojechać na zielone zakupy - juuuupi.

1 komentarz :

Malgosia pisze...

Ależ Wam tego ogrodu zazdroszczę,piękny będzie. A może już jest (o czym się przekonam oglądając najnowsze zdjęcia ;)