Jutro minie miesiąc, odkąd w gronie przyjaciół świętowaliśmy z tej okazji :-)
Ależ ten czas pędzi...
Pudeł czekających na rozpakowanie w Przyczółku coraz mniej. Te, które muszą poczekać na rozpakowanie do czasu powstania nowych pomieszczeń (gdybym miała na blogu emotki, to tu pojawiłaby się pogwizdująca buźka, w ciemnych okularach ;-), trafiły na nieokreślony czas do garażu, podobnie jak stolik do gry (np. w pokera) i komplet krzeseł...
Wnętrza zatrzymały się w połowie drogi: między fazą 'rozpakowanio-rozlokowanie' a fazą 'wnętrza docelowe'. W salonie 'straszy' niepodłączony telewizor, w łazience ciągle brakuje szafek i nadal nie zmieniliśmy umywalki ;-)
W kuchni lodówka spasowała na milimetry. Zapadła decyzja o urządzeniu 'spiżarki' w jednej z kuchennych szafek. Do kolejnych wjechały systemy przesuwnych koszo-szuflad.
Przed Przyczółkiem róże wzdłuż podjazdu nie tylko dostały nowe podpórki, ale i nowy-stary brzeg ze starych podkładów kolejowych oraz elegancką podsypkę z rudej ściółki. Działa tam również, zamontowany przez Najzdolniejszego z Moich Mężów, automatyczny system podlewania.
Część roślin po drugiej stronie podjazdu czeka w kolejce, bo w związku z przyszłymi planami, szykuje się tam kopanina... (tu znowu pojawiła by się wyżej wspomniana ikonka)
Toczą się tam również prace okołodomowe i ogrodnicze.
Cytrusy nie tylko dobrze zniosły przeprowadzkę, nie tylko zdają się lubić obecną lokalizację, ale i zyskały automatyczny system podlewania. To samo można powiedzieć o Chatkowych fikusach, zwanych czule 'krewnymi i znajomymi Konia' - zazieleniły kącik przy stole i tworzą naturalną zasłonę okien w Kocim Kąciku.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz