W trzeci rok wynajmu Lawendowej Chatki weszliśmy z dumnie uniesionym czołem: po wielu tygodniach wypełnionych intensywną pracą zawodową i niesprzyjającą pogodą Najpracowitszy z Moich Mężów poświęcił większość całkiem słonecznej niedzieli na uporządkowanie trawnika przed Chatką.
Było to naprawdę nie lada wyzwanie! Deszcze i ilość zajęć sprzyjały trawie - rosła w niczym niezmąconym spokoju.
Na tle soczystej bujnej zieleni pięknie prezentowała się łąka - chwasty w postaci jaskrawo żółtych i różowych kwiateczków.
Dodatkowym utrudnieniem zakończenia zadania jest fakt, że zepsuła się podkaszarka...
Hmmmm, w ruch poszły zatem... nożyczki 8-0
Ale za to efekt końcowy napawa dumą.
Gorzej, że za Chatką czeka drugie, megawyzwanie...
Końcówka zimy przyniosła też element dramatyczny - jak co roku zaliczyliśmy opad... gradu 8-0 Po zimnej nocy wstał chłodny poranek i nagle z szarego nieba spadł opad, który mocno, głośno i dziwnie inaczej zabębnił o dach 'pergoli'.
Są i jasne momenty, które napełniają nasze serca nadzieją.
Dziś spacerowaliśmy wzdłuż i po plaży. Co prawda w bluzach, swetrach, kurtkach i polarach, ale za to tuż obok w oceanie moczyły się całkiem liczne grupki surferów.
Widzieliśmy też i opalających się plażowiczów ;-)
Byle do września!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz