... czyli piękna słoneczna niedziela.
Za nami przepiękny ciepły dzień w pełnym domowym składzie.
Na śniadanie zjedliśmy muffinki, które upiekłam wczoraj.
Tym razem do środka powędrował farsz z duszonych na cebuli z czosnkiem rydzów - połowę doprawiłam curry, a drugą - zieloną pietruszką. Wyszły całkiem smakowite.
Odbyła się inspekcja kamionek z kiszonymi rydzami - eksperymentalna szybka wersja zakończyła się sukcesem - pierwsze rydze są gotowe, ale sposób kiszenia powoduje, że teraz trzeba je wymoczyć przed użyciem, bo są bardzo słone.
W pozostałych dwóch kamionkach została wymieniona zalewa, umyte pokrywki i... proces kiszenia trwa.
Potem, już z myślą o obiedzie, Najmilszy przetransformował ostatnio przywiezione borowiki w super sos.
Ja nieco pozamiatałam, doprowadziłam do porządku stół w ogrodzie i wyrzuciłam sporą kupkę suchych liści spomiędzy krzeseł, żebyśmy mogli skorzystać z tych sielskich okoliczności przyrody i zjeść obiad na zewnątrz.
Koty przez większość dnia brykały po trawie, Aganiok biegał oczywiście co jakiś czas do domu, żeby policzyć zabawki w każdym kątku po kolei ;-))
Nie dając się zwieść dzisiejszemu słońcu Najmilszy zainstalował kotom antyprzeciągową klapkę. Będą mogli nadal wychodzić do ogrodu, ale drzwi trzeba już zasunąć - wieczory i noce są zimne, a i przeciągi hulały już po Socjalu.
Idzie zima, trzeba ocieplać Chatkę ;-)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz