25 maja 2014

Czar jesieni trwa, czyli: Dary lasu

Dary jesieni pojawiają się bliżej i dalej od Przyczółka.

Po ostatniej serii postów na temat pigwy, czas oddać nieco miejsca grzybom.

Najmilszy z Moich Mężów do lasów w tym sezonie jeździł niestety sam. Ja, pochylona nad kolejnymi artykułami, podnosiłam głowę, kiedy wracał, by schylić ją zaraz w uszanowaniu na widok kolejnego wjeżdżającego do kuchni koszyka, a raczej jego zawartości.

Często przyjeżdżały porcje 'na raz', z reguły rydze. Ot, świeża dostawa zakończona królewską kolacją, czyli: rydze smażone na masełku. Czasem towarzyszyły im maślaki (ale kto by tam zbierał maślaki? ;-)



Najlepsze dostawy oddawały jednak niezmiennie cześć tutejszym borowikom.
Nie zawiodły i w tym roku, mimo że się spóźniły, zwodzone przez zmienną pogodę.
Przyjeżdżały do domu duże i zdrowe. Niewiele mieściło się na desce na raz.
Z reguły pozowały do zdjęć i... trafiały do woka.





W ramach przygotowań do nadchodzącej zimy, piękne borowiki zatrzymaliśmy w aromatycznych gęstych sosach. Część jadaliśmy na bieżąco, sami i z przyjaciółmi, w Przyczółku i zaprzyjaźnionych domach, część czeka w zamrażarce na długie zimowe wieczory ;-)






Brak komentarzy :