12 grudnia 2011

Bo męska rzecz być daleko, a kobieca...

... na przykład: jechać na wycieczkę ;-)
Najlepiej podwójną!

Dlaczego nie ma zdjęć? Bo Chatkowy aparat pływał na łódce, a Patrycja nie zostawiła swoich zdjęć (zapewne zbyt pochłonięta pochłanianiem ;-)) - oczywiście, że to się zmieni i zdjęcia się wkrótce pojawią ;-))
Edycja - 29/01/2012: Zdjęcia dotarły. Serdecznie dziękuję Autorce i zapraszam do lektury wersji 'ilustrowanej' posta :-D

Kiedy odprowadziłam wzrokiem łódkę z Pięcioma Wspaniałymi aż do horyzontu, wykonałam w tył zwrot i pojechałam na północ.

Po pysznym śniadaniu i porannej kawie Dzielna Czwórka Mieszana wyruszyła przepiękną malowniczą trasą przez wzgórza Adelajdy do parku Gorge (gdzie nieco ponad rok temu byliśmy z Hobbitami) na spotkanie z australijskimi zwierzakami.

Wdychając zapach eukaliptusów, krążyliśmy po alejkach, pomiędzy wybiegami otwartymi i zamkniętymi, pomiędzy klatkami, gdzie mieszkają ptaki i karmikami, gdzie stołują się ptaki wolno latające. Mogliśmy zobaczyć nietoperze (w tym mamę z maluchem na brzuchu), pięknie pozowały nam kukabury. Leopard niestety spał, ale liczyliśmy jego cętki widoczne na sierści, na ciemnym tle przez dłuższą chwilę.
Wstrzymaliśmy oddech na widok krokodyla, który leżał nieruchomo w trawie koło stawku pełnego kaczek i kaczątek.

Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati

Mieliśmy szczęście zobaczyć wombata na wybiegu. Mówię o szczęściu, gdyż wombaty to zwierzęta o nocnym trybie życia i z reguły można je oglądać w wewnętrznej części wybiegu, w budynku, przez szybę, zaglądając do ich 'sypialni'.

Od Okiem Pati

Przy kasie zakupiliśmy torebki z jedzeniem dla mieszkańców parku, więc otaczał nas nieustannie tłum głodomorów, cierpliwie znosząc głaskanie, drapanie za uszami i sesje fotograficzne.

Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati

Powietrze raz po raz przeszywały krzyki pawi, a ogony częściej były rozłożone niż nie. Mogliśmy też oglądać groźne potrząsanie piórami pawia, który łudził się, że kaczor się przejmie... Hihihihi, kaczor pozostał oczywiście niewzruszony.
Jako że w parku mieszkają albinosy - pawi ogon albinosa też mogliśmy podziwiać w pełnej krasie (choć nie wiem, czy w tym wypadku to najstosowniejsze określenie ;-).

Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati

Gwoździem programu były oczywiście przytulanki z koalami (przytulać można się o określonych godzinach: o 11:30, 13:30 i 15:30 - park otwarty jest 7 dni w tygodniu, od 9 rano do 5 po południu).
Przytulaliśmy się wszyscy po kolei - hmmmm, to znaczy Max przytulał się... do Kacpra, bo opiekunka koali stwierdziła, że Max jest jeszcze za mały, aby dostać misia do rąk...

Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati

W pewnym momencie męska podgrupa zawnioskowała, żeby park opuścić i udać się... na lunch. Biedusie, nie mieli już siły chodzić i byli okrooooopnie głodni ;-)

Na lunch pojechaliśmy do kolejnego parku (dużo mniejszego niż Gorge), który znajduje się w Gumeracha, koło fabryki zabawek (drewnianych) i największego na świecie... konia na biegunach ;-))

Zaczęliśmy od posiłku, hmmmmm, chłopców jakoś dziwnie opuścił wielki głód ;-), wrócił dopiero potem, na wieść o lodach ;-).

Jako że byłam w Gumeracha po raz pierwszy, dzielnie wspięłam się na szczyt konstrukcji. Patrycja uwieczniła pokonywanie przeze mnie kolejnych etapów: szłam, machałam, szłam, machałam - korzystając z drabin opisanych: ta służy do wchodzenia (plus strzałka ;-), a ta do schodzenia (plus strzałka ;-) - porządek musi być ;-)
Uśmiech ustępuje jednak powadze, kiedy doczyta się, że zdarzył się kiedyś wypadek, który pierwszych właścicieli-założycieli fabryki doprowadził do smutnej konieczności wystawienia całego obiektu na sprzedaż.
Na szczęście, nowy właściciel nie tylko poprawił, co wymagało poprawienia, nie tylko udostępnił znowu obiekt zwiedzającym, ale zanotował ogromny wzrost popularności (nie bez znaczenia było na pewno zniesienie opłaty za wejście do parku ze zwierzętami).

Za możliwość wejścia na Big Rocking Horse trzeba zapłacić dwa dolary :-0 Warto mieć buty o solidnych podeszwach, bo tylko na pierwszy poziom wychodzi się po schodach, wyżej prowadzą drabinki o szczeblach ze stosunkowo wąskich rurek, ale widok, jaki roztacza się z samej góry naprawdę zapiera dech.

Ponoć, zanim drzewa w okolicy nie wyrosły tak wysoko, lokalni strażacy korzystali z 'konika' jako punktu widokowego i ze szczytu konstrukcji patrolowali zagrożoną pożarami okolicę.

Od Okiem Pati
Od Okiem Pati
Od Okiem Pati

W przeprowadzonym głosowaniu Big Rocking Horse został wybrany jako 'numer jeden' wśród australijskich Big Things (dużych obiektów); w 1984 został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako 'największy na świecie koń na biegunach' - zaprojektowany przez Davida McIntosha i Johna Twopenny'ego, ma 18,3 metra wysokości, konstrukcja waży 25 ton, budowa na początku lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku kosztowała około 100 tysięcy dolarów i trwała osiem miesięcy. Konstrukcja została osadzona w podstawie, którą tworzy 80 ton betonu, co czyni ją stabilną i uniemożliwia... bujanie ;-))
'Konik' został oficjalnie udostępniony zwiedzającym w 1981 roku. Po wypadku w 1999 roku został zamknięty dla gości w 2001 i (po zmianach konstrukcyjnych) ponownie udostępniony przez nowego właściciela w 2004.

Jeśli kogoś zainteresowały wielkie obiekty - zapraszam po więcej informacji na ten temat.

Kafejka jest bardzo sympatycznym miejscem, o względnie urozmaiconym menu, gdzie można zjeść posiłek, łącznie z deserem (w tym lody oczywiście), napić się kawy lub herbaty, albo zimnych napojów z lodówki.
Dla dzieci przygotowano specjalny kącik z zabawkami z tutejszej fabryki - mogą pojeździć pociągami, 'polatać' samolotami, pobujać się na konikach lub zbudować wieże z klocków.

Park-ogród jest niewielki, ale dzieciaki mogą się wybiegać, można karmić czerwone i szare kangury i lamy (choć właściciele lojalnie przestrzegają przed Czarnym Gryzoniem - niby omijałam go szerokim łukiem, ale czarny łobuz mnie chwycił zębami na tyle skutecznie, że został siniak na przedramieniu ;-).
W parku jest też sporo walabii różnych gatunków (Bennets, Swamp, Tamar) oraz emu. Są też zwierzęta hodowlane: kozy, lamy i owce. W sadzawkach pływają kaczki i gęsi. W klatkach mieszkają liczne kakadu - trzeba bardzo ostrożnie podawać im jedzenie, bo 'gryzą'!

Od Okiem Pati
Od Okiem Pati

Park otwarty jest 7 dni w tygodniu, od 9 rano do 5 po południu, wstęp jest bezpłatny, kupuje się jedzenie dla zwierzaków, a przechodząc przez sklep można zapoznać się z ofertą tutejszej fabryki zabawek i kupić różne (drewniane) zabawki.

Ależ to były przyjemne spacery!

W pewnym momencie padło jednak hasło do odwrotu i powrotu, bo Pięciu Wspaniałych według programu obrało już pewnie kurs na West Beach - trzeba było zatem ruszać, żeby przejąć Wilków Morskich na marinie i podążyć do Chatki na wieczorną degustację świeżo złowionych ryb.

Brak komentarzy :