14 sierpnia 2010

Trzynastego w piątek...

...w sierpniu 2010 minęło czternaście miesięcy Chudzielce Story w Nowej Ojczyźnie - czas zatem na kolejny bilans.

Zima powoli zmierza ku końcowi (zwłaszcza dni o tym świadczą - słońce zaczyna już grzać w sposób przyjemnie przypominający o upalnych dniach), w ostatnim miesiącu było nam już tym łatwiej czekać na wiosnę, że kupiliśmy zestaw-nieprzyzwyczajonego-przybysza, czyli wełnianą kołdrę (500 gsm ;-) i grzejnik. Zestaw pokochali wszyscy domownicy, ale najbliżej włączonego grzejnika przysuwa się jednak... Aganiok ;-))

Od Lawendowa Chatka3

W ogrodzie odbyły się kolejne koszenia, ale również - w przerwie między opadami deszczu - osikanie ogólne, czyli aplikacja środka chwastobójczego na trawnikach, chodnikach i wzdłuż płotu. Sukulenty pięknie rosną (plus jedno kwitnienie jako bonusik ;-), nawet lawenda zbiera się do wiosennego kwitnienia - widać pozazdrościła sąsiadom - rozmarynom.

Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

Krzewy kwitną do kompletu, drzewko od strony garażu pełne różowego kwiecia przypomina wiśnię, a wynajęta cytryna stoi dumna wystrojona w masę małych zielonych owocków (dojrzałe żółte zrywamy na bieżąco ;-). W beczkach stoi woda w oczekiwaniu na wiosenne wcielenie fazy drugiej projektu: cytrusy domowe. Wierzymy, że tym razem się uda ;-)) U dziewczyn miła niespodzianka - podczas przeprowadzania nowego tysiąca na górne piętro, Najmilszy zauważył przedstawicielki pierwszego, zeszłorocznego tysiąca - juuuupi, okazuje się, że części jednak udało się przetrwać smażalnię, prawdopodobnie w najdolniejszych warstwach najniższego piętra - różnica 'wzrostu' jest ponoć niesamowita. ;-)
W domu pojawiło się kilka mrówek, kilka much, gdzieś tam obudziły się pająki - nadchodzi czas ciepła, a co za tym idzie - czas aplikacji kolejnego środka - odstraszającego niechcianych owadzich gości.

W historii Lawendowej Chatki rozpoczął się kolejny rozdział - podpisaliśmy umowę wynajmu na kolejny rok - juuuuupi - na niezmienionych warunkach ;-)) Widać kolejne wizyty-inspekcje agenta (równiutko co trzy miesiące) potwierdziły opinię o nas jako wzorowych lokatorach ;-)) Czas zatem... zaplanować parapetówę ;-))

Szkoła trwa i uczy.

W historii zawodowej Najmilszego dobiega końca rozdział: Szkolenie i coraz bliżej do kolejnego: Firma. Jest już nazwa, plan, zaczątek sprzętu biurowego, księgowy oraz data startu ;-)) Sama nie wiem, które z nas jest bardziej przejęte ;-)) Kciuki przydadzą się jak zwykle.
Mój rozdział trwa i trwa, wypełniony drobnymi sukcesikami, powodami do satysfakcji, ale też... dziesiątkami systematycznie wysłanych aplikacji o pracę w otoczeniu bardziej nowoojczyźnianym. Zakończył się w nim niespodziewanie i całkiem niedawno jeden drobny podrozdział i cieszy nas to mimo wszystko - zawsze to jedna porcja stresu mniej ;-))

Razem z czerwcem zakończył się rok finansowy, a pod koniec lipca otrzymałam tutejszego odpowiednika PITa - rozliczenie zarobionych pieniędzy, zapłaconych podatków i składek na fundusz emerytalny oraz zaległy komplet odcinków płacowych. Odetchnęłam głośno, bo dokumenty te będą załącznikami do aplikacji, którą wyślemy w czerwcu przyszłego roku, o przyznanie pobytu stałego tzw. permanent residency. Patrząc na zestawienie zapłaconego podatku poczułam, że oto jakiś krok został wykonany w kierunku nowej ojczyzny - te parę tysięcy to przecież mój wkład we wspólne nowoojczyźniane dobro, odpowiedź na otrzymaną wizę, prawidłowa i obiecująca odpowiedź, mam nadzieję ;-))

Brak komentarzy :