9 listopada 2009

Dziewiąte mgnienie wiosny, czyli nareszcie ciepło ;-)

Dwie dziurki w nosie i zaczęło się, czyli Australia pokazała nam swe prawdziwe oblicze ;-)

Wiosna zmieniła się w preludium lata: plaże wypełniły się plażowiczami, którzy ubrani w stroje kąpielowe, posmarowani specyfikami o wysokich filtrach UV, spacerują, grają w piłkę, rzadko leżą, spora część się kąpie, chociaż woda ciepła jest jak dotąd głównie zdaniem dzieci ;-) Ruszyły BBQ, czyli grille - pachnie z przydomowych ogródków, ale i coraz więcej osób korzysta z publicznych BBQ, koło których na trawnikach, niedaleko, rozkłada się turystyczne stoliki i krzesła lub piknikowe koce i czas mija miło i smakowicie.
Wśród przechodniów na ulicach coraz więcej szortów, minisukienek i spódnic, wśród butów - królują japonki ;-)
Widać już niestety pierwsze połacie spalonej trawy tam, gdzie jeszcze niedawno były trawniki.

Od Lawendowa Chatka_2009_08_2009_12

Od początku października obowiązują restrykcje dotyczące zużycia wody - np. do podlewania przydomowych ogródków (my, spod numeru parzystego, podlewamy we wtorki i soboty od 6:00 do 9:00 rano lub wieczorem; edytowano 20/11/2009: kolejny stopień ograniczenia - podlewać wolno w dowolny dzień, między 6:00 do 9:00 rano lub wieczorem, ale w sumie nie więcej niż 5 godz. w tygodniu; edytowano 10/04/2010: od niedzieli 4 kwietnia 2010 zmieniły się godziny podlewania, bo przestawiliśmy czas na zimowy: podlewać można przez maksimum 5 godzin w tygodniu: w godzinach 7-10 rano lub 16-19 każdego dnia. Konewek i wiader można używać o dowolnej porze. Nadal zakazane jest używanie spryskiwaczy i innych systemów nawadniania).
W praktyce, po cichu podlewają nie tylko Polacy ;-) Poziom wody w kanałach wyraźnie się obniżył, w wodzie widać sporo wodorostów.

My zaliczyliśmy już kilka sorbetów (do tej pory każde lody musiałam popijać gorącą kawą, od niedzieli już tego nie robię ;-), straciliśmy spalone słońcem trzy sadzonki truskawek, dzielnie walczymy z falami mrówek - chyba skrzyknęły się z całego Glenelg, żeby wspólnie zamieszkać u nas w Lawendowej Chatce (wrrrrrrrrrrrr), zadebiutowaliśmy włączając wiatrak pod sufitem w sypialni i retro-klimę w salonie ;-)

Ulice w City cudownie zdobią kwitnące na liliowo Jacaranda mimosifolia. Za nazwę niniejszym dziękuję Dorocie, nazwanej czule Researcherem ;-)

Najmilszy z Mężów obmyśla sprytnie, jak by tu Lawendową Chatkę pozasłaniać, coby się w ciągu dnia nie nagrzewała tak bardzo, a ja kręcę kolejne sorbety i zastanawiam się, który z moich przodków był jaszczurem ;-)

Od Kulinaria

Popiołek tydzień temu gwałtownie zrzucał starojczyźniane zapasy sierści, dosłownie garściami, przy każdym poruszeniu ;-) Od kilku dni najczulej przytula się do kafelkowej podłogi w łazience, szuka chłodu w szafie w sypialni lub w Socjalu - w obu pomieszczeniach rolety na dzień zostają opuszczone.

Kołdra w sypialni na razie przetrwała, ale jej dni są już policzone - ustąpi miejsca pustej poszwie lub dużej płachcie prześcieradła (z tutejszego wynalazku zwanego Sheet Set - na komplet składa się tradycyjne prześcieradło z gumką wokół lub bez, w każdym razie na materac, dwie poszewki na poduszki oraz megapłachta prześcieradła na górę, na które można położyć cienką 'kołdrę' lub nic).

W nowy sezon wkroczyliśmy dumnie, uzbrojeni w nowe okulary przeciwsłoneczne, co to nam fachowo filtrują otaczające nas światło ;-)

1 komentarz :

Ania i Piotr Iwaszko pisze...

Ach, jak przyjemnie poczytać o plaży, słońcu i truskawkach:)
Chyba zaraz w ramach terapii siądę sobie przy kaloryferze i opróżnię słoiczek dżemu truskawkowego:) Nie wiem natomiast co może mi zastąpić plażę...
pozdrawiam ciepło
Ania