28 października 2008

Przebłysk złotej jesieni

Ależ mieliśmy piękny weekend - wróciło słońce i liście znów zaszeleściły pod nogami. A nie dość, że weekend był słoneczny i ciepły, to jeszcze trwał o godzinę dłużej, ponieważ wróciliśmy do czasu zimowego z soboty na niedzielę. Hihihihi, ciekawe, czy jest ktoś, kto faktycznie przestawia wskazówki zegarków o zalecanej godzinie? Np. w tym roku z trzeciej na drugą (a może to zawsze jest z trzeciej na drugą?? nie wiem).

W Krakowie od czwartku do niedzieli odbywały się Targi Książki i media przez cały czas trwania imprezy trąbiły, że zainteresowanie jest ogromne - zarówno po stronie wystawców, jak i odwiedzających. No i super - zawsze mnie cieszą takie wiadomości.

My z Miłym Mym poszliśmy przyjrzeć się targom, książkom i gościom w niedzielę.
I co?
Przytłoczyło nas: rzeczywiście nieprzeliczone ilości książek na nieprzeliczonej ilości stoisk, ale jak dla mnie stoiska strasznie chaotycznie poukładane, ściśnięte, stłoczone i bez żadnego przewiewu. Oświetlenie dodatkowo podgrzewało atmosferę, a sporą część hali owiewała woń frytek smażonych w tłuszczu pamiętającym chyba wakacje ;-) Wśród odwiedzających duch panował raczej bojowy właściwy polowaniu w dzikich ostępach, niż duch kultury właściwy obcowaniu z literaturą, co oczywiście również nie umilało zwiedzania targów...
Błąd taktyczny zrobił każdy, kto nie poszedł na tę imprezę z planem stoisk, ewentualnie z planem własnych poszukiwań i to najlepiej konkretnych wydawców lub konkretnych tytułów. Mnie serce wyrywało się do kilku książek, ale nie na tyle mocno, aby dokonać zakupów. Żadnych cen powalających na kolana nie udało mi się wypatrzyć. Pooglądałam więc i postanowiłam pobuszować po księgarniach i w necie, żeby wyszukać najkorzystniejsze ceny już po targach.

Kupiliśmy jednak jedną książkę, zupełnie nie planowaną. Skusił nas kwas chlebowy, jakim częstowano gości stoiska i autor opowiadający o samym procesie zbierania materiałów i pisania. Jest to Kuchnia klasztorów prawosławnych. W środku przepis, na przykład, na kiszone rydze - mmmmmm... i dużo więcej, plus sugestywne opisy miejsc, ludzi, kultury - uczta dla ducha i mobilizacja dla ciał tych, co lubią nowinki w swojej kuchni.

Brak komentarzy :