30 sierpnia 2014

Kameliowy Kącik

Zaraz po zakupie Przyczółka, kiedy poprzednia właścicielka oprowadzała mnie po nowo nabytych włościach ;-) nie zwróciłam na kamelie specjalnej uwagi...
Michelle powiedziała, że nigdy się nimi specjalnie nie przejmowała, że po prostu są i rosną.

Kameliowy Kącik nie jest przez nas często odwiedzany.
To wąski pasek między płotem a domem i najczęściej zagląda się tam w sprawach okołolicznikowych, żeby zerknąć, jak się ma elektryczna tablica rozdzielcza i bezpieczniki, albo żeby zmienić regulację gazu w ogrzewaczu wody.
Jednym słowem: obszar gospodarczy.

A tymczasem w kwietniu rozpoczął się tam kameliowy spektakl.



- Najpierw obserwowałam z ciekawością nierozwinięte jeszcze pąki i próbowałam zgadnąć, jakiego koloru będą kwiaty. Zaskoczyła mnie ilość tychże pąków. Zapowiadało się, że kwiatów będzie sporo.
- Potem zaskoczyło mnie, jak wiele kwiatów się rozwinęło i jak dużo ich kwitnie na raz.


- Potem okazało się, że to co przepięknie kwitnie, przekwita i pod kameliami systematycznie zbiera się rudy dywan, który trzeba systematycznie zamiatać, by... było miejsce na kolejne opadające przekwitnięte kamelie...



Kończy się sierpień, a festiwal trwa. Na kameliach widać ciągle nierozkwitnięte pączki, które dopiero się rozwiną, pod drzewami systematycznie nowy dywan zastępuje poprzedni.

Najbardziej jednak cieszy mnie to, że niedoceniane na początku kamelie okazały się ciekawą i wartą uwagi kolekcją. To nie tylko zdrowe pokaźnych rozmiarów drzewa o grubych pniach, wśród których nawet najmłodsza roślina wygląda pokaźnie w stosunku do egzemplarzy dostępnych w sklepach, ale i zbiór różnych odmian. Każde kwiaty są inne :-)








Co mnie cieszy w chwili obecnej, kiedy Przyczółkowy festiwal kameliowy dobiega końca (chyba)?

- Jest miejsce na jeszcze dwie rośliny.
- Znalazłam jedną odmianę, której jeszcze nie mamy.
- Nad drugą muszę się zastanowić - wydane zaproszenie musi gwarantować, że kolekcja utrzyma poziom ;-)

Brak komentarzy :