5 lutego 2014

Dlaczego Adelajda?

Odpowiadając na pytanie Szanownego Czytelnika:

Gdyby przyszło nam planować emigrację jeszcze raz, wiedząc to, co wiemy dziś, pewnie tak: wybralibyśmy znowu Adelajdę... (Ale my jesteśmy z Krakowa ;-) )

(Najmilszy zajrzał mi właśnie przez ramię i odpowiedział: NA PEWNO wybrałbym Adelajdę.)
A tak na poważnie: Adelajda ma swoje zalety, ale interpretacja cech, które za chwilę wymienię zależy zapewne od punktu widzenia interpretującego.
Mieszkamy w milionowym mieście, które między sobą, po cichutku nazywamy czule 'naszą wioską Adelajdą'.

Naszym zdaniem możemy korzystać z zalet miasta stołecznego (patrz lista poniżej) bez uciążliwości właściwych dużym miastom:

- dostęp do ciekawych wydarzeń kulturalnych, bogaty kalendarz imprez (w tym sporo cyklicznych), znakomita orkiestra symfoniczna, zespół operowy (tyle mogę napisać, bo jestem na bieżąco, ale zakładam, że teatr, kino, kabaret i wiele innych nie ustępują),

- uznany status adelajdzkich wyższych uczelni i środowiska naukowego, żywe i bogate kontakty i projekty badawcze pomiędzy stanowymi, australijskimi i międzynarodowymi jednostkami,

- rozwijająca się sieć dróg i połączeń transportem miejskim (rozwija się i unowocześnia kolejka oraz tramwaj, autobusy dają radę, do taksówek idzie się przyzwyczaić ;-),

- przy całej niedoskonałości dróg i transportu miejskiego, nie stoi się w korkach, jeździ się zgodnie z przepisami, na luzie, bez klaksonów, wyzwisk i przepychanek (z reguły aż za wolno i za mało dynamicznie dla nieprzyzwyczajonych ;-) i da się dojechać w wybrane miejsce także transportem miejskim,

- ceny na rynku nieruchomości jeszcze nie zabijają (w porównaniu do innych miast Australii), 

- możliwość spędzania czasu wolnego w sposób, w jaki się lubi,

- szeroki wybór restauracji, różnych kuchni,

- dla gotujących w domu dostęp nie tylko do zróżnicowanych produktów używanych w różnych kuchniach, co wymusza rynek, ale i do świeżych lokalnych produktów, co oferują okoliczne uprawy,

- dużo zieleni, parków, zadbanych zielonych terenów rekreacyjnych,

- pas plaż ciągnących się wzdłuż całej aglomeracji miejskiej od północy na południe,

- w zasięgu ręki, czyli możliwe do odwiedzenia w czasie jednodniowej wycieczki różnorodne ciekawe miejsca i atrakcje: i plaże, i góry, i liczne rezerwaty przyrody, i lasy z grzybami, i miejsca obserwacji wielorybów biskajskich w czasie okresowej migracji na północ, i ciekawostki dla nurków, i rejony uprawy winorośli z wartymi odwiedzenia winnicami, i zespół jaskiń z Listy Światowego Dziedzictwa, i polodowcowe Błękitne Jezioro (Blue Lake), i miejsca, gdzie można poznać kulturę Aborygenów i... i... i... - słowem: co kto lubi, a lista jest długa ;-)

- propozycje dla wycieczkowiczów i turystów propagowane są przez regularnie uzupełniane i uaktualniane strony internetowe oraz materiały informacyjne dostępne w Visitor Information Centers,

- ciekawostka: w Południowej Australii za zwrot szklanej oraz plastikowej butelki i aluminiowej puszki po napojach w punkcie zwrotu otrzymuje się 10 centów - niby nic, ale tego typu śmieci nie zalegają na ulicach, czy poboczach dróg ;-)

- nasze CBD (Central Business District) jest malutkie, ale dzielnie się rozrasta, wysokich budynków w nim niewiele i jak się ktoś uprze, to przejdzie centrum w tę i we wtę na piechotę - obwiedzione pasem parków i okręgiem bezpłatnych połączeń autobusowych plus bezpłatny odcinek przejazdu tramwajem,

- niektórzy twierdzą, że władze miasta rządzą konserwatywnie i że niewiele się zmienia lub/i zmiany postępują bardzo powoli - hmmmm, pewnie zawsze może być lepiej, ale my porównując Adelajdę zastaną do obecnej (jeszcze nie minęło pięć lat) widzimy istotne zmiany i tendencję rozwojową i wychodzi na to, że jest w tym jakiś plan, zasada, patrzenie w przyszłość i dążenie do dopasowania ambicji podniesienia liczby mieszkańców do infrastruktury obszaru miejskiego.


Co może zniechęcać?

- często słyszy się opinie o tym, że Adelajdczycy są konserwatywni, zamknięci w swoim gronie, że niełatwo poczuć się tu jak u siebie, zwłaszcza imigrantom z krajów nieanglojęzycznych - hmmmm, z naszego doświadczenia wynika, że jest w tym sporo prawdy, ale dla nas nie były to bariery nie do pokonania ;-) Na dziś mamy dość szerokie kontakty zarówno wśród Polonii, jak i poza Polonią; co zabawne coraz częściej się zdarza, że Polaków poznajemy jako znajomych, a nie jako osoby polskiego pochodzenia - klucz jest towarzysko-zainteresowaniowy raczej niż 'etniczny' ;-)

- z powyższego wynikają też opinie, że trudniej tu o pracę, niż w dużo bardziej dynamicznym Sydney, czy 'europejsko-biznesowym' Melbourne - warto poczytać opinie na ten temat i spróbować rozeznać temat, jeśli planuje się emigrację i pracę w konkretnym zawodzie (my z naszym podejściem chyba nie jesteśmy dobrym przykładem - z jednej strony byliśmy bardzo otwarci, z drugiej - fakt, ja się uparłam od początku, że przyjechałam pracować w biurze w City, co było zresztą przez kilka tygodni tematem żartów wśród nowo poznanych znajomych ;-)

*************
I jeszcze okiem/piórem innych:
- tutaj
- tutaj
i tutaj oczywiście:




4 lutego 2014

Odkurzanie pajęczyn...

... którymi zarósł blog przez ostatnie miesiące...

Po pierwsze: serdecznie Was przepraszam, Drodzy Czytelnicy, za to, że po raz kolejny wystawiłam na próbę Waszą cierpliwość.

Po drugie: śpieszę donieść, że sporo u nas nowości i że mam ambitno-rozległe plany, coby popisać i zapełnić ziejącą lukę.

Po trzecie: mam nadzieję, że słowo pisane trafi do Was w atrakcyjniejszej oprawie graficznej, albowiem wśród wielu wspomnianych zmian jest i dłuuugo planowany nowy-domowy-aparat fotograficzny, czyli nazywany czule 'cudem techniki' sympatyczny Cannonek :-)  Hmmm, zasługuje pewnie na swój  osobny post... i w swoim czasie taki post się pewnie pojawi ;-)
(Ufffffff, swoją drogą, jako Najlepsza Żona Pewnego Gadżeciarza odetchnęłam z ulgą, bo wreszcie mały aparacik nie musi opuszczać moich rąk ;-), a ma on tę niewątpliwą zaletę, ze aby pocykać fotki, nanosić się wiele nie trzeba... ale ciiiiii...).

Jako że zmiany dotyczą kilku miesięcy wstecz, pozwolę sobie nowości wklepywać poniżej w postaci linków do nowych postów, żeby przez jakiś czas ułatwić nawigację.  Kiedy wyjdziemy na prostą i wrócimy do trybu 'wpisów na bieżąco', przeedytuję ten post i przesunę go w chronologicznie odpowiednie miejsce, czyli pewnie w okolice trwającego obecnie lutego ;-)  Zobaczymy, jak wyjdzie :-)

Okoliczna winoteka
Chiński Nowy Rok
 
Obywatelstwo

Szukanie Domu 
Wynik Szukania Domu 

O studiach: biblioteka

... będzie więcej ;-)

*************

Kolejna sprawa administracyjna: po raz kolejny dziękuję za komentarze dotyczącego tego kameralnego i na wskroś subiektywnego bloga. Dziękuję też za otrzymane od Was sugestie co do treści; pytania, czy zamówienia na tematy - bardzo fajny pomysł! 
Proszę o więcej - inspiracji nigdy dość :-)