14 kwietnia 2012

Lato, zaczekaj chwilę...

Znów nie wiadomo kiedy minął kolejny miesiąc - ten bilans zakończył się w piątek, trzynastego - ale, jak wiadomo, nasze trzynastki są szczęśliwe, nawet w piątki :-)

Na szczęście dni nadal są w większości słoneczne, a przed nocnym jesiennym chłodem chroni nas wyciągnięta z szafy kołdra. To na razie średnia kołdra (zimowa czeka cierpliwie na swoją kolej i oby poczekała jak najdłużej ;-) - jak na razie spisuje się znakomicie i zupełnie wystarcza.
Aganiok więcej czasu spędza w domu - po tym jak już z misek zniknie kolacja, raczej ogranicza spacery na zimnym zewnętrzu ;-) Popiołek w ciągu dnia układa się tuż przy oknie w plamach słońca i grzeje każdą stronę po kolei, wieczorem, kiedy znikają plamy słońca pakuje nam się na kolana.

Pięknie udają się treningi i sesje gry w golfa ze względu na łaskawą słoneczną pogodę.
Dziś byłam nad oceanem: sama ograniczyłam się do spaceru i przeglądania książek na ławce z widokiem, ale widoki były na wskroś optymistyczne - plaża pełna, sporo ludzi w kostiumach kąpielowych, całkiem dużo amatorów kąpieli; na molo tłum - w tym skaczący z molo do wody :-) Wisienką na torcie był widok żaglówek, które odbywały regaty i zawracały tuż koło 'naszego' molo na Glenelg, by odpłynąć wgłąb oceanu i - pewnie 'po trójkącie' - wrócić na linię startu-mety (na West Beach? albo dalej na północ...)

Najpracowitszy z Mężów znowu przystrzygł trawniki i systematycznie strzyże teraz kolejne krzewy wzdłuż płotu przed Chatką.
Trawa się zagęszcza, przed wejściem kwitną rozmaryny, za domem rosną owoce na cytrusach.
Nad ogrodem raz po raz przelatują papugi, dzięki przerzedzeniu gałęzi drzewa sąsiadki widzimy lepiej przysiadające na jednym z eukaliptusów kolorowe wrzaskuny.

Najpracowitszy z Moich Mężów skutecznie wdrożył się w nowe realia zawodowe - łatwo nie jest, wymyślanie koła przez nowego zleceniodawcę przebiega różnie w różne dni, ale ogólnie puzzle składają się w całość, zlecenia wpływają i wypływają zrealizowane, zdolności interpersonalne Najmilszego przyczyniają się do wygładzania nowych ścieżek i optymalizacji stosunków międzyludzkich, a co najważniejsze - poziom zadowolenia klienta utrzymany :-D

Ja - już oficjalnie - od Wielkanocy oprócz poprzedniej działki zawodowej, która rośnie ;-) mam drugą działkę ;-) Otóż, moiściewy, zostałam (także) księgową! Uchacha, poprzednie zdanie niniejszym dedykuję moim nauczycielom matematyki, a szczególnie Pani Profesor, która wpisując czwórkę na moim świadectwie maturalnym wymogła na mnie obietnicę, że się w życiu matematyką zajmować nie będę ;-)
Obietnica nie została złamana, Pani Profesor! Ilekroć mam pytanie natury matematycznej, pytam mojego zaufanego przyjaciela Excela i to on udziela odpowiedzi. W razie czego, jednym z lepszych świadków jest Madziusia (jedną z lepszych Świadkowych też ;-)).
Wraz z księgowością dostałam wreszcie w pełni swoje biurko oraz dwie szafki (do tej pory miałam procent biurka i szufladę, więc rozumiecie, że zmiana jest znacząca ;-) oraz przywilej organizowania akt finansowych ;-) (mówiąc prozą: to wreszcie ja układam papiery w folderach ;-)

Od ostatniego bilansu, poza intensywnym czasem zmiany zakresu i charakteru obowiązków zawodowych, zaliczyliśmy piękną marcową wyprawę na zachód oraz deszczową, ale owocną kwietniową wyprawę łowiecką.

Od 2012_03_Eyre_Peninsula
Od 2012_03_Eyre_Peninsula
Od Zdjęcia_Bloggera_5

W kuchni zapachniał kolejny jesienny bigos (o tej tradycji pisałam w zeszłym roku), potem sos z borowików, a Wielkanocnie pojawiły się pisanki-skrobanki, muffiny i tradycyjna polska sałatka jarzynowa z (super :-) majonezem.

Od Kulinaria
Od Kulinaria
Od Kulinaria

Popiołek gdyby mógł, nie schodziłby z naszych kolan, a Aganiokowi już prawie odrosła sierść wygolona na potrzeby rekonwalescencji. Koło buzi ma zimową lwią grzywę, a tuż za nią pas futra wytarty swego czasu przez bandaż podtrzymujący gips...

9 kwietnia 2012

Wielkanocny stół

Tegoroczne Święta były rodzinne - po amplitudzie emocji wszelakich, jakie zafundował nam Los w ciągu ostatnich tygodni, potrzebowaliśmy ciszy, spokoju i relaksu. Potrzebowaliśmy pobyć razem, pogadać, ale i trochę pomilczeć, przystanąć obok karuzeli codzienności, ułożyć sobie parę rzeczy w głowach i w duszach.

Wielkanocny Czas świetnie się do tego nadaje. Nadaje się również i wyłączony budzik, i wyciszony telefon i łono natury - skomponowaliśmy zatem wszystkie wymienione wyżej elementy w tegoroczną wielkanocną mozaikę, co zasmuciło Tradycjonalistów...

Była chwila na polu golfowym,
była chwila w lesie i radość ze znalezionych skarbów,
było rodzinne gotowanie z podziałem na role,
jak co roku powstały skrobane pisanki - na jajkach wygotowanych w łupinach cebuli.

Nadchodzi druga część Świąt - czas spędzany w gronie przyjaciół i znajomych.
Z radością przygotowaliśmy polskie akcenty na stół.
Będzie tradycyjna sałatka jarzynowa z popisowym (że się tak skromnie wyrażę ;-) majonezem domowym o precyzyjnie wyważonych proporcjach i równie precyzyjnie wyciętych kształtach (zasługi Pana Domu),
życzenia wymienimy nad koszykiem wspomnianych pisanek,

Od 2012_Wielkanoc

a deser uzupełnią muffiny - wszak to też babeczki ;-) - w wydaniu świątecznym dwie premiery inspirowane podpowiedziami Fachowców:
- czekoladowe z gruszką (pozdrowienia dla Myszak :-*)
- fistaszkowe od Bistro Mamy (pozdrowienia, Melua i cudni Mali Domownicy :-*)

Od Kulinaria


Drodzy Czytelnicy
Jak zawsze, gdy jest ku temu okazja,
życzymy Wam wiele miłości, rodzinnego ciepła i spokoju na te Święta i każdy dzień potem,
życzymy Wam wiele zdrowia,
wzajemnego zrozumienia i licznych dowodów życzliwości wokół.
Spełniajcie swoje marzenia, realizujcie cele
i odkrywajcie wciąż nowe powody do radości z tu i teraz.
Jeżeli znajdziecie czas na wirtualne wizyty u nas,
tym milej nam będzie :-D



Od 2012_Wielkanoc

Wielkanocny koszyk

Nadeszła jesień...

Dla kogoś tak zafascynowanego Australią jak my, to zawsze powód do smutnawej zadumy - nadchodzą chłodne wieczory, zimne noce i rześkie poranki, z szafy trzeba wyciągnąć kołdrę i uzupełnić pustą do tej pory poszwę, koty noszą coraz bardziej puszyste futra - no wiecie, takie tam...

Na szczęście nie jest całkiem źle:
- temperatury w ciągu dnia nadal potrafią być iście letnie,
- rośliny pięknieją, bo wróciły deszcze - trawnik goni koty - też się pięknie zagęszcza ;-)
i wreszcie...

... jesień to pora roku dla grzybiarzy ;-D
Nadeszła Wielkanoc, więc chwyciliśmy koszyki w dłoń i... zamiast w prawo, my hyc! w lewo tj. nie do święcenia, a do lasu.

W starych sprawdzonych już miejscach i w jednym nowo-odkrytym czekały na nas zastępy grzybów-co-to-ich-nie-ma-w-Południowej-Australii (nieustannie nas bawi ten żart ukuty na potrzeby domowe ;-) - jak zwykle okazało się, że należało przyjechać ze dwa-trzy dni wcześniej, bo i tym razem przy wielu grzybach robale były pierwsze...

Od Zdjęcia_Bloggera_5
Od Zdjęcia_Bloggera_5

Na szczęście w domu przy produkcji sosu selekcji nie przeszły jedynie dwie sztuki ;-)

Od Kulinaria

Sezon grzybobraniowy 2012 można uznać za otwarty. W lesie czekają nie tylko grzyby-co-to-ich-tu-nie-ma, ale i całe zastępy rydzów i maślaków.
Kilka młodych rydzów zabraliśmy ze sobą - ot, tak, na smaczek - trafiły na patelnię na warstwę rozgrzanego masła :-)

Od Kulinaria
Od Kulinaria

Obok patelni w woku i na blacie w wolnowarze powstał szlachetny sos - mmmmm...

Od Kulinaria
Od Kulinaria

Naszą dzisiejszą wyprawę skropił deszcz, wieczorem popadało u nas - serca nam rosną na samą myśl o nowych pokoleniach grzybów, które... też rosną, w rytm jesiennego deszczu i ożywczego tchnienia ogrzanego słońcem wiatru.